Przypominasz dziewczynę z Dostojewskiego,
tę, która wyskoczyła przez okno z obrazem Matki Boskiej przy piersiach.
Miała potem strużkę krwi na brodzie i nieznośnie żywe buciki.
Też mógłbym cię kupić: zapłacić długi, uwolnić od ciotek,
obłożyć aksamitnymi poduszkami, karmić i ubierać - tylko nie tak skromnie,
lubię, kiedy mężczyźni oglądają się za moją kobietą.
Grałbym ci Szopena, zabierał do teatru i co noc wił się między udami,
żebyś nawet przez chwilę nie zatęskniła za młodym kloszardem,
sprzedającym po drugiej stronie ulicy papierowe ptaki.